niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział Drugi

    Rano dziewczyny obudziły się wyspane. Karolina wstała i zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. Julka się jej przyglądała. W końcu nie wytrzymała.
- Jeżeli się denerwujesz to powiedz co cię gryzie. - powiedziała.
- Nie oto chodzi. Nie wiem w co mam się ubrać i jak moja mama się dowie, że sama pojechałaś do stadniny, a ja chodzę po lesie to będzie źle. Denerwuje mnie jeszcze co on chce mi powiedzieć. - powiedziała Karolina siadają przed komputerem. Włączyła go i weszła na stronkę ośrodka. Weszła w zakładkę nowości. Było tam napisane o obozie konnym, a zaraz pod tym było napisane, że zaraz po obozie są zawody.
- Julka.
- O co chodzi. - powiedziała dziewczyna podnosząc się z łóżka.
- Będą zawody dwudziestego piątego i dwudziestego szóstego. Skoki są drugiego dnia, a ja nie będę miała jak się przygotować z Bentley'em.
- Och przestań. Zawsze wam się udaje.
- Nierozumiesz. Karol tam będzie.
- Karo! Albo jeden albo drugi, bo obu złamiesz serca.
- Niewiem czy Krzysiek mi wybaczy.
- No dobrze, ale może zostańmy przy wersji, że ci wybaczy.
- Ale może do tego czasu będzie miał Karol dziewczynę.
- Zrozum, że jak Krzysiek cię zostawi to możesz cała przemoczona przyjść do Karola z płaczem. Zlituje się wtedy nad tobą i będzie dwa razy prościej.
- Może masz rację, ale jeżeli przegram dostanie on puchar młodzika.
- Zawody możesz wygrać.
- Ale on genialnie skacze.
- Poradzisz sobie. Ewentualnie zapiszemy cię na dodatkowe lekcje.
To zdanie Karolina rozszyfrowała od razu.
- A niby z kim te lekcje? Że z Karolem? - zapytała zdumiona Karo.
- A to ty nie wiedziałaś, że podobasz mu się?
- Przestań Julka. Przecież no wiesz. Ja jestem zwykłą dziewczyną.
Dziewczyny zeszły na dół. W kuchni stała mam Karo i robiła ona jajka na patelni. Miała ona na sobie sukienkę w czarne i czerwone kwiatki. Stała ona tyłem, ale usłyszała jak dziewczyny schodzą po schodach.
- Cześć dziewczyny. - powiedziała mama. - Co tam idziecie dzisiaj do stadniny?
- Tak - powiedziała - Julka.
- To macie tutaj śniadanie, kilka marchewek i mleko. Ja muszę iść dalej pracować. To miłej jazdy. - powiedziała i poszła do swojego pokoju.
    Karolina nałożyła jajka na talerze. Zjadły w pośpiechy i Julka poszła na konie, a Karolina poszła do lasu. Szła kikanaście minut i doszła do drzewa. Stała ona chwilę pod drzewem i zobaczyła, że jest już kilka minut po drugiej. Rozglądnęła się po lesie, ale niczego nie zauważyła. Weszła ona więc na drzewo i usiadła gałęzi. Patrzyła wszędzie, gdzie dała radę, ale nigdzie go nie widziała. Wyjęła telefon z kieszeni. Wyjęła telefon i zadzwoniła do niego. Dzwonek z jego telefonu, który znała tak dobrze zadzwonił kilka metrów nad nią. Wyłączyła ona połączenie i popatrzyła w górę. Siedział on tam. Zeskoczył na gałęź, na której siedziała. Popatrzył się na nią i chciał ją objąć ramieniem. Ona jednak go odepchnęła. Popatrzył się na nią z rozczarowaniem. Odsunął się i oparł o pień.
- Po co miałam się z tobą zobaczyć? - zapytała
On jednak nic nie odpowiedział i dalej patrzył się w nią. Wyglądał na zasmuconego.
- Chodzi o to, że... - powiedział. - że. No przepraszam Karo.
- A niby czemu mam ci wybaczyć? - zapytała z wyrzutem.
- Bo.. Nie mów, że podoba ci się Karol.
- Pierwsza zadałam pytanie. - powiedziała chłodnym głosem.
- Karo przepraszam. Naprawdę nie chciałem.
- Nie chciałem zapomnieć o moich urodzinach, bo koledzy mnie zaprosili na niby podchody z fatalnym przewodniczącym?
- Wiesz, że nie oto chodzi.
- A niby o co? - popatrzyła na niego z wyrzutem, a on spuścił głowę.
- Wytłumaczysz, czemu obgadywałeś mnie z kolegami i przytulałeś się z Gośką? - zapytała Karo. Tego właśnie niemogła znieść, że jej największy wróg podrywa jej przyjaciela.
- Kto ci to powiedział - zapytał Krzysiek i podniusł głowę.
- Twoja przyjaciółka Roxi.
- Okej. Po pierwsze nie obgadywałem cię z kolegami, bo niemiałem okazji, a po drugie nie przytulałem się z Gośką.
- Na prawdę? Mówisz serio?
- Tak Kari. - powiedział i przysunął się do niej. Niebył on jej chłopakiem, tylko bardzo bliskim przyjacielem. Nawet bliższym niż Julka i Jessi. Znała go bardzo długo i wiedziała, że może mu zaufać. On objął ją ramieniem i przytulił się do niej. Ona oparła głowę o jego ramię i patrzyła się na wysoką sosnę przed nimi.
- No to powiesz mi czy podoba ci się Karol? - zapytał miłym tonem patrząc jej w oczy.
- Tak. A z resztą co cie to obchodzi?
- No wiesz.- powiedział i uśmiechnął się. - To idziemy na konie? Za kilka minut zaczyna się jazda.
- Co?!?! - Karo prawie krzyknęła. - Ty też jeździsz? Ale czy konie są osiodłane?
- Tak. Julka i Jessi osiodłały wszystkie konie - powiedział i zeskoczyli z drzewa. Poszli oni przed siebie i kiedy szli oni przez pola i łąki Krzysiek zbliżył się do dziewczyny i chwycił ją za rękę. Poszli tak do stadniny. Pani Kasia już czekała na nich. Julia i Jessika wyprowadziły swoje konie. Julka miała Arabickę. Arabicka jest maści myszatej. To piękna klacz małopolska. Bardzo dobra w ujeżdżaniu dlatego Julka ją kocha. Jessi miała Plamkę. Ta klaczka to srokaty kuc feliński. Bardzo kochana. Konik skokowy. Miała kilka urazów i nie może skakać okserów, ani mórów. Konik także pokazowy. Dobrze uczy dosiadu w kłusie i galopie. Miła w obsłudze lubi czyszczenie. Podjada ona marchewki innym koniom. Karolina byłą pewna, że Bentley'a. Jednak rozczarowała się kiedy zobaczyła go na wybiegu z innymi końmi. Dzisiaj miała jeździć na
Kruku VII. Jest to kochany konik. Karolina bardzo go lubiła, ale mimo wszystko wolała Bentley'a. Koń potrafiący kopnąć lub ugryść. Potrzebuje on doświadczonego jeźdźca. Ściąga on sobie sam kantar i ucieka z boksu.  Gdy jedziemy do innego ośrodka zajmuje on drugie i trzecie miejsce w ujeżdżeniu. Miał on kilka kontuzji ( skakał 1,30, ale teraz w grę wchodzą tylko drągi. Krzysiek miał jeździć na kucu new forest. Miała on na imię Gracja. Gracja to
bardzo wytrzymała dobra klacz do rajdów. Nie boi się wody. Bardzo spokojna w terenie. Konik wspaniały do hubertusa. Lepej prezentuje się w ujeżdżeniu niż w skokach. Jest ona konikiem rekreacyjnym. Potrafi ona wypluć wędzidło i  go następnie nie chcieć wziąść. Kochana malutka. Ruszyli oni na halę prowadząc konie w ręku. Karolina cieszyła się, że pojeździ na Kruku, chociaż była zawiedziona, że nie na Bentley'u.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz