Wszyscy wsiedli na swoje konie i ruszyli stępem po hali. Karo jechała na Kruku. Potem wjechała na środek i podjechała do pani Kasi.
- Pani Kasiu mogę wsiąść na niego na oklep? - zapytała.
- No nie wiem, bo dawno na nim nie jeździłaś. A po za tym on zdziczał.
- Pozadzę sobie.
- Na pewno? - zapytała pani Kasia.
- Tak. Gdzie mam odłożyć siodło? Tam na wieszaku?
- Tak.
Karolina odłożyła tam siodło i podeszła do Kruka. Wsiadła na niego i wjechała na ścianę. Jechali oni najpierw chwileczkę stępem. Pojechali stępem i Karolina bardzo dobrze trzymała się na Kruku. On wydawał się spokojny i opanowany. Jeździli przez drągi. Julka przejechała jako pierwsza. Za raz za nią pojechała Jessi. Plamka uderzyła kopytem drugiego drąga, ale po za tym nic się nie stało. Kruk położył uszy po sobie i zaczął się bać, ale przejechali bardzo grzecznie. Kruk się uspokoił i dopiero jak skakali koperty, zaczął wierzgać i stawać dęba. Karolina utrzymała się, ale potem on uciekać i skakać po całej hali jak opętany. Karolna w końcu go uspokoiła i wjechała na ścianę, by go uspokoić. Wszyscy się na nią patrzyli z otwartymi ustami. Pani Kasia pierwsza przestała się patrzeć i podeszła do Kruka.
- Dobrze Karo? - zapytała patrząc się ze strachem.
- Tak - powiedziała zdumiona dziewczyna. - Było dobrze. Troszkę zdziczał i chyba muszę trochę na nich pojeździć. Kiedy mogę zacząć mieć prywatne lekcje z nim.
- No nie wiem wiesz, widziałaś jak się on zachowuje, ale jeżeli na prawdę musisz to przyjdź jutro.
Potem było coraz lepiej. Konik grzecznie galopował i robił lotne zmiany nogi. Potem udało jej się na tyle uspokoić konika, by reszta mogła sobie poskakać.
Jazda się skończyła i wszyscy odprowadzili konie do swoich boksów. Karo po odstawieniu Kruka do boksu i po zajęciu się nim, poszła na wybieg do Bentley'a.
On podszedł do niej i obślinił jej koszulkę. Postawił uszka i zabrał marchewkę z jej wyciągniętej dłoni. Ona podrapała go za uchem i pogłaskała po pysku.
- Bentley pojedziesz ze mną w zawodach? - zapytała szeptem. Konik tylko postawił uszka i podniusł głowę.Uznała to za tak i wsiadła na niego. On powoli ruszył stępem, a ona sterowała nim. Pojeździli chwileczkę stępem po wybiegu, a potem ona z niego zsiadła. Wyszła z wybiegu i podeszła do Jessi.
- Co tam u ciebie? - zapytała Karolina.
- A no dobrze. A u ciebie?
- No dobrze.
- No dobra ja muszę iść do domu. To zobaczymy się na obozie. Do zobaczenia.
- Papa - powiedziała Karolina patrząc za oddalającą się Jessi.
Podeszła do Juli i przez chwilę patrzyła się w ziemię.
- No o co znowu chodzi?- zapytała Julka.
- No... pogodziliśmy się. - powiedziała dziewczyna z ulgą.
- To wspaniale. - powiedziała bardzo głośno Julka.
- No to wracamy do domu? Za kilka minut mamy autobus.
Dziewczyny ruszyły na przystanek. Zapłaciły pani Kasi za jazdę i poszły na przystanek. Autobus 193 miał być dopiero za kilka minut więc usiadły na asfalcie i czekały.
- No to przestaniesz z tym Karolem?
- Krzysiek mówi, że by mu nie przeszkadzało gdybym z nim chodziła.
- Serio? I dalej byście się przyjaźnili?
- Tak.
Julka miała już plan. Chciała połączyć Karola i Karkę. Dziewczyna nie chciała chodzić z chłopakiem, bo twiedziła, że jest zwykłą dziewczyną. On zaś twierdził, że jak się jej zapyta to ona go odrzuci, bo też się przyjaźnili. Całe to życie było strasznie skąplikowane. Julka stwierdziła, że wyśle ich razem w teren albo na jazdę skokową. Może wtedy coś zaiskrzy.
- Hallo. Ziemia do Julki - powiedziała Karolina czwarty raz.
- Tak? Co się stało?
- Jedzie autobus.
Dziewczyny wstały i wsiadły. Odruchowo skasowały bilety i usiadły z tyłu. Autobusem jechały kilka minut, a na przystanku Leśna Przystań wysiadły. Poszły leśną dróżką do domu Karo i weszły do niego. Potem wyprowadziły psa i zjadły z mamą Karo obiad. Na obiad była surówka z marchewki i ogórka, kotlety schabowe i szparagi. Potem znowu wyszły z psem na bardzo długi dwu godzinny spacer i potem dokończyły rysowanie koni. Koń Karoliny był gniady i skakał przez przeszkodę, a koń Julki był kary i był ujeżdżany przez dziewczynę. Oba rysunki były bardzo ładne. Potem przez kilkanaście minut rozmawiały o Krzyśku i Karolu, ale Karolina nie chciała na ten temat rozmawiać. Potem posiedziały kilkanaście minut urzywając komputer u znalazły wspaniałą ofertę dzierżawy konia.Znalazły kilka obozó zimowych i jedną fajną ofertę kupna konia.
- Julka?
- Tak? - zapytała dziewczyna.
- Załóżmy stadninę koni.
Julkę zamurowało. Niewiedziała co powiedzieć. Wydawało jej się to nie realne, ale i wspaniałe. Cały świat obrucił się jej przed oczami. Chciałaby to zrobić, ale skąd wzieły by pieniądze na utrzymanie koni i na budowę?
- Ale, że co..?
- No po prostu. Jak się nam nie uda to nic, ale zawsze można spróbować.
- No dobra. - powiedziała zdziwiona Jula.
- No to za zrobię plan całej stadniny i obliczę koszty. Poszukam koni, które za kika lat były by wspaniałe do jazdy.
Dziewczyny rozmawiały jeszcze do drugiej w nocy, a potem poszły spać. Karolinie śniło się jak budują stadninę i wszystkie konie. To było jej nowe postanowienie i jej nowa część życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz