Karolina wróciła do domu, a Julka już tam na nią czekała. Kiedy Karo weszła do domu pies skoczył na nią i ją przewrócił.
- No witam. A gdzie to byłaś? - zapytała Julka z uśmiechem. - Czo? Karola spotkałaś? No mów szybko.
- Tak. Ale to był zbieg okoliczności. Powiedział, że mam z nim jutro w teren jechać, bo nie chciałam z nim skoków ćwiczyć.
- A ja o której mam jazdę? Pewnie o dwunastej no nie? I zapisałaś mnie na Kaszmirka.
- A skąd wiesz?
- Rozmawiałam z Karolem, ale chyba nie mogę ci powiedzieć o czym rozmawialiśmy, bo obiecałam, że nikomu nie powiem.
- No dobra, ja ci powiem, jeżeli ty mi powiesz.
Julka zgodziła się i poszły do pokoju dziewczyny. Pies napił się wody i na górę zabrał swoją ulubioną zabawę. Była to piszcząca kość. Od kiedy nauczył się sam nią piszczeć wszyscy domownicy znienawidzili tą zabawkę, bo niema to jak obudzić się w środku nocy i słuchać piszczenia kości.
Weszły do pokoju i usiadły na łóżku. Karolina opuściła głowę i patrzyła się na psa.
- No o co chodzi Kari?
- Wydaję mi się, że on myśli, że ja chodzę z Krzyśkiem i dlatego nie chce bym z nim była, bo twierdzi, że wtedy Krzysiek mnie znienawidzi.
- Tak jasne. Jeżeli tak sądzisz to okej. Ale gdybyś wiedziała, co Krzysiek robi.
- Co?!?!
- Obiecał, Ksaweremu, że zostaniesz jego dziewczyną.
- Jak to?!!?!
Potem siedziała smutna i nic nie mówiła. Nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napisa "Krzysiek". Mimo tego, że się na niego obraziła to odebrała telefon.
- Hej. - powiedział swoim spokojnym głosem.
- No cześć. - powiedziała dziewczyna i wyszła z pokoju. Poszła na pole i usiadła na pniu.
- Chciałem się zapytać czy wpadniesz na moje urodziny, które odbywają się za dwa dni.
- Mogę przyjść, a co chcesz jako prezent?
- Wystarczy, że przyjdziesz. - powiedział tajemniczym głosem.
- No dobra mogę przyjść, a będzie tam Ksawery?
- No będzie, a co?
- Nic tylko się pytam. A o której mam przyjść? I kto wogule będzie?
- No możesz przyjść o około osiemnastej. Moich rodziców nie będzie, bo idą do kina. Będzie napewno Ksawery, Ty, Marcin, ja i Tomek.
- No dobra przyjdę, a gdzie teraz jesteś?
- No na razie nie daleko twojego domu.
- To choć do drzewa oki?
- Jasne to do zobaczenia. - powiedział i się rozłączył.
Karolina ubrała czerwoną koszulę w kratę, czarną krótką spudniczę, czarne skarpetki i zielone trampki. Włosy uczesała i zostawiła rozpuszczone. Powiedziała Julce, że zaraz wróci i wyszła z domu.
Doszła do drzewa przed Krzyśkiem i usiadła na najniższej gałęzi. Przyszedł on po kilku minutach.
- Wytłumaczysz mi kilka rzeczy? - zapytała zasmucona.
- Co się stało?
- Nie ważne, ale powiesz mi o co chodzi z Ksawerym?
Teraz Krzyśka wmurowało. Nie wiedział co powiedzieć. Stał i gapił się na Karolinę.
- Że miałaś być jego dziewczyną? To ty nie wiesz, że to był żart? Serio.
- Napewno?
- A co mam ci jeszcze powiedzieć.
Karolina zeskoczyła z drzewa i podeszła do Krzyśka. Chwyciła jego ręce i patrzyła się w jego oczy. Zionęły one spokojem. Przysunęła się do niego i puściła jego ręce. Objęła go za szyję i przytuliła się do niego. On też ją przytulił. Po chwili on jednak ją odsunął. Popatrzyła się na niego pytająco.
- Sorry Karo. Niemogę. - powiedział i odsunął się od niej. Poszedł on do domu i zostawił ją pod drzewem. Ona wróciła do domu. W środku była rozbita. Myśłała, że Krzysiek, ale może jednak nie. Na twarzy miała uśmiech więc Julka na początku nie zauważyła, że Karo jest bardzo smutna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz